Jako pierwsi mieliśmy okazję porozmawiać z uczestnikiem walk o królewski pałac w Theed, jednym z nielicznych Jedi, którzy widzieli początek wojny domowej na Naboo. Theo Whitaker potwierdził, że wśród powstańców obecni byli szturmowcy Imperium Galaktycznego.
Jeśli wierzyć doniesieniom Imperial Guardian, na Korriban - ojczystej planecie Sithów - panuje trudne do opisania zamieszanie. Według niepotwierdzonych informacji doszło do wewnętrznych walk w Zakonie, walk które w sposób bezpośredni zagrażają jedności Bractwa Ciemnej Strony. Choć na razie szczegóły domniemanej wojny domowej nie są znane, a przedstawiciele i rzecznicy prasowi Jedi milczą, istnieje możliwość upadku Triumwiratu, w skład którego wchodzą Lordowie Golan-Thek, Annihious i Lady Valkiriana, co może zaowocować całkowitym rozkładem struktury korribańskiego Zakonu. Sytuacja taka byłaby niezwykle korzystną dla Nowej Republiki toczącej z nim wojnę, a zaprzepaszczenie rodzącej się szansy na zadanie ostatecznego ciosu Sithom, gdy ci są najsłabsi byłoby niewybaczalnym błędem ze strony naszych władz oraz Luke'a Skywalkera jako Wielkiego Mistrza Zakonu Jedi.
Wciąż czekamy na pewniejsze informacje z Korriban, jednak uzyskanie ich z pierwszej ręki wydaje się niemożliwym. Tak czy inaczej, gdy tylko czegoś sie dowiemy, natychmiast poinformujemy o tym naszych Czytelników.
Z upalnej planety Korriban dochodzą niepokojące wiadomości. Na planecie będącej sercem Zakonu Sithów, obecnego sojusznika Imperium Galaktycznego, najprawdopodobniej doszło do poważnych starć między stronnictwami członków Triumwiratu Mrocznych Lordów. Wciąż nie wiadomo czy to jedynie kolejny "kryzys" czy poważna próba obalenia Triumwiratu.
Król Naboo, Roger VI nie żyje. Podobnie jak prawie cała jego administracja, zginął z rąk buntowników w czasie powstanie, jakie ogarnęło Theed. Nagły wybuch niezadowolenia mieszkańców tego spokojnego świata zadziwia analityków w całej galaktyce. Choć codziennie giną setki niewinnych osób, Senat ma związane ręce.
Przywódca terrorystycznego ugrupowania na planecie Bonadan został wyeliminowany przez grupę doskonale wyszkolonych łowców nagród. Imperium Galaktyczne, dbając o dobro swoich obywateli, a także przestrzegane prawa i sprawiedliwości, już kilka miesięcy temu wystawiło list gończy za Henri'm Armandem, nazywającym się liderem bojowników o wolność planety. Te górnolotne słowa były jednak jedynie maską dla jego przestępczej działalności wymierzonej przeciwko prawdzwiej władzy i woli społeczeństwa, które z własnej woli, wraz z pozostałą częścią Sektora Korporacyjnego, oddało się w bezpieczne ramiona Imperium Galaktycznego. Miejmy nadzieję, że śmierć Armande'a oznacza koniec kłopotów dla bezbronnych mieszkańców tej planety.